edek Administrator
Dołączył: 11 Lut 2006 Posty: 188 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polanów
|
Wysłany: Nie 12:43, 12 Lut 2006 Temat postu: APOGEUM 2004r. |
|
|
W dniach 02-04. 2004r. Odbył się I Wędrowniczy Rowerowo- Kajakowo – Pieszy rajd
„APOGEUM” zorganizowany przez 33 KDSH Pamagóha.
Dla nas ten rajd był szczególny bowiem była to pierwsza większa impreza, w której
wzięliśmy udział. W rajdzie brały udział zespoły czteroosobowe. Od nas wyruszyła
następująca czwórka:
· Artur Dropko
· Wojtek Białek
· Piotr Maruszak
· I... jedna z niewielu kobiet – Irena Dyk
Pierwszym etapem była część rowerowa. Miała długość ponad 100 km. Trasa wiodła z
Koszalina do Darłówka, następnie do Żydowa przez Polanów. Na trasie było 5 punktów,
które trzeba było zaliczyć z jak największą ilością punktów.
Punkt 1 – Park wodny w Darłówku.
To zadanie było bardzo ciekawe – należało na czas przepłynąć 10 długości basenu (1 km).
Płynęli Artur z Wojtkiem. Co dziwne udało się nam zwyciężyć i mieliśmy najlepszy czas.
Po tym wysiłku chwila przerwy i dalej na rowery.
Kolejny punkt znajdował się na boisku w Smardzewie. To było ciekawe zadanie,
gdyż trzeba było robić dość nietypowe rzeczy. Wojtek musiał
obciąć sobie kosmyk włosów Piotrek wydepilować nogi, a Irena zrobić manicure. Także
tutaj poszło nam bardzo dobrze.
Następnie zatrzymaliśmy się w Ułańskiej Szkole Jazdy w Krągu Tutaj czekał nas tor
przeszkód. No i cóż - znów najlepiej!!
Ostatni punkt był w Polanowie trzeba było jadąc rowerem trzymać w ustach łyżeczkę,
a na niej jajko. Przejechać tak ok. 50 m. a wracając wziąć rower na plecy i wrócić również z
jajkiem. Niby proste, ale spróbujcie sami.
Ostatnie 10 km do Żydowa częściowo przeszliśmy, bowiem mieliśmy bardzo dużo
czasu do zakończenia. Do szkoły w Żydowie dotarliśmy ok.4 a mieliśmy czas do 6
mogliśmy pospać 2 godziny dłużej.
Drugi etap rajdu rozpoczął się na Radwi w okolicach Trzech Mostów. Był to etap
kajakowy. Początek był trudny, gdyż tylko dh. Artur miał w życiu styczność z kajakiem, ale po kilku wywrotkach i stłuczkach doszliśmy do dość dużej wprawy.
Także tu było kilka ań:
1. Przygotowanie posiłku- dość proste- trzeba było usmażyć rybę, prędzej ją patrosząc
i wykonać całą jej dalszą obróbkę.
2. Tor przeszkód na rzece-tu już było gorzej i mówiąc szczerze nie poszło nam najlepiej.
3. Także tor przeszkód, ale na lądzie-bardzo proste zadanie.
Do ostatniego punktu nie dopłynęliśmy, gdyż po wypłynięciu na jezioro Rosnowskie,
spotkała nas niemiła przygoda. Było już ok. godziny 22.00 tak więc ciemno, a my chcieliśmy przepłynąć jezioro środkiem. Żadne z nas się nie spodziewało, że ... na jeziorze będzie mielizna. No i utknęliśmy. Wydostanie się z tego mułu (wody po kostki) zajęło nam ponad pół godziny. Było jednak już tak ciemno, a jezioro jeszcze długie( i płytkie), że podjęliśmy decyzję o wycofaniu się z rajdu.
Zadzwoniliśmy po transport, zdaliśmy kajaki i w wisielczych humorach wróciliśmy do domu
Ale nic nie szkodzi, za rok bogatsi w doświadczenia wyruszymy na rajd jeszcze raz i tym
razem po ZWYCIĘSTWO – tzn. ukończenie rajdu.
Post został pochwalony 0 razy |
|